„W Japonii czyli w domu” – KONKURS

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Świat Książki mamy dla Was aż cztery egzemplarze  książki „W Japonii czyli w domu”, której autorką jest Rebecca Otowa. Recenzję tej pozycji będziecie mogli przeczytać u nas już niebawem, a tymczasem zapraszamy Was do udziału w konkursie!

„W Japonii czyli w domu” to książka-pamiętnik Amerykanki, która porzuciła rodzinną Kalifornię i przeniosła się na japońską prowincję, gdzie wyszła za mąż, stając się częścią japońskiej rodziny o wielowiekowym rodowodzie. Dzięki temu mogła doświadczyć Japonii takiej, jakiej nigdy nie poznają zwykli turyści.

W Japonii

W naszym konkursie chcemy, żebyście wyobrazili sobie, jakby to było zamieszkać w Japonii, pozostawiając ze sobą wszystkich i wszystko, co dawniej było wam bliskie. Opiszcie gdzie chcielibyście zamieszkać, czym chcielibyście się zajmować, itp.

Odpowiedzi należy udzielić w formie komentarza (max. 150 słów) do tego wpisu.
Zgłoszenia będą przyjmowane do 14 września (sobota) do godz. 00:00.
Cztery najciekawsze wypowiedzi zostaną nagrodzone książką.

Liczymy na Waszą kreatywność, zarówno jeśli chodzi o formę jak i treść.
Życzymy powodzenia!

Share Button

31 Comments

  1. IvertizPL Wrzesień 7, 2013 4:17 pm  Odpowiedz

    Ja chciałbym mieszkać mieście Osaka spowodowane jest to tym że pewna japonka ma tam swoje rodzinne miasto, poznałem ją na Dniach Kultury Japonii w swoim mieście i świetnie mi się z nią gadało po angielsku. Nie wiem jak wygląda praca w Japonii ale zadowoliła by mnie prosta posada w Mc Donaldzie lub innej knajpce oraz milutki mały domek. ^^ mam nadzieję że wygram :)

  2. O. Wrzesień 7, 2013 4:24 pm  Odpowiedz

    „Znowu szłam tą małą wąską uliczką wracając z pracy dorywczej w polu, jednej z wielu różnych, jakie tu wykonywałam – za coś trzeba żyć. Czułam na sobie wzrok innych ludzi. Może gdybym mieszkała w metropolii bycie obcokrajowcem nie uchodziłoby za dziwne, ale wolę ciszę i spokój wsi. Ciszę, jak ciszę w sumie, w Kansai wszyscy są głośni i zaciągają w tym swoim dialekcie. Ale pokochałam Osakę i cały region Kansai z ich typowymi przywarami zanim jeszcze tu przyjechałam. No nic, trzeeba gnać do mojego malutkiego mieszkania, gdzie czekają piórko z tuszem. W końcu w przyszłym miesiącu Comiket i fajnie byłoby narysować doujinshi z jakiejś popularnej serii. Szalone fanki doujinów w Tokio, nadchodzę za miesiąc!”

  3. Martyna Wrzesień 7, 2013 5:01 pm  Odpowiedz

    Japonia jest wspaniałym krajem, który bardzo mnie fascynuje. Moim wielkim marzeniem jest tam zamieszkać i rozpocząć karierę rozrywkową. Miasto : Tokio ( nowoczesność ! ) lub Kioto ( dawna stolica z cudownymi tradycjami i gejszami). Mieszkając, w którymś z tych miast rozpoczęłabym poszukiwanie pracy. Uwielbiam aktorstwo więc marzę aby zrobić wielką karierę właśnie w tym kraju. Zachwycają mnie kwitnące wiśnie, historia Japonii, świat mang i anime itp. Słyszałam, że Japonia jest bardzo gościnnym krajem i całym sercem wierzę, że to prawda. Podsumowując już zaczęłam uczyć się japońskiego i jestem nim zauroczona. Kocham Japonię i zawsze będę jej wielkim fanem <3

  4. Małgorzata Zaremba-Golinska Wrzesień 7, 2013 5:36 pm  Odpowiedz

    Jeżeli miałabym taką możliwość, to zamieszkałabym w Sapporo, które – poza byciem stolicą prefektury Hokkaido – jest centrum skoków narciarskich i festiwalu śniegu. Fascynuje mnie także kultura ajnuska, która rozwijała się właśnie w tym rejonie.
    Chciałabym móc obserwować opadające co roku kwiaty wiśni i piękne październikowe momiji. Chciałabym siedząc nad morzem czytać haiku napisane ręką Matsuo Basho.
    No i bardzo chciałabym przeczytać tę książkę! :))

  5. Ciekawska Magdalena Wrzesień 7, 2013 5:39 pm  Odpowiedz

    Chciałabym zamieszkać w Kioto i pracować w małej aczkolwiek pełnej pasji i historii herbaciarni, gdzie gejsze są wysoce klasy kobietami, które cenią sobie dawne czasy ich świetności, które nie podążają ślepo za nowoczesnością. W mieście, gdzie ogrody wyglądają jak wyciągnięte z bajki zabytki są tak naturalne, że aż prawdziwe, a goście tego miasta potrafią uszanować kulturę i obyczaje.

  6. Jagoda Babalska Wrzesień 7, 2013 7:03 pm  Odpowiedz

    Nie jest istotne w jakim mieście w Japonii bym mieszkała: Kyoto, Tokio, Nara, Hiroshima, wszystkie te miasta są piękne, ale i tak nie potrafiłabym usiedzieć w miejscu. Każdą wolną chwilę spędzałabym na poznawanie tego kraju i tych ludzi. Wsiadałabym szybkie linie kolejowe Japonii i dała się wywozić poza znane mi tereny. Spróbowałabym wszystkiego o czym już wiem i o czym dopiero bym się dowiedziała na miejscu. Regularnie pisałabym tradycyjne listy do znajomych w Polsce, tak jak teraz robię to ze znajomymi z Japonii. Przelewałabym swoją miłość do Japonii na papier i dzieliłabym się swoimi wrażeniami z bliskimi w Polsce. Pracowałabym pewnie z małymi dziećmi, może uczyłabym je języka angielskiego lub nawet polskiego? Moje myśli byłyby rozdarte pomiędzy Polską a Japonią, ale serce znajdowałoby się tam, gdzie mieszkam. Tęskniłabym do rodziny, jeśli przyszłoby mi się z nią rozstać, ale nie do domu. Przecież cała Japonia byłaby moim domem.

  7. Karola Wrzesień 7, 2013 8:03 pm  Odpowiedz

    …wysiadam na głównym lotnisku Narita..zostawiłam za sobą kawał swojego życia, prace której tak na prawdę niecierpiałam, zostawiłam kota mamie, kwiatki sąsiadowi, moje ksiązki i przyjaciół.
    Kupuję karte Suika na metro, gorzką herbate w hartoniku i wsiadam do punktualnie nadjeżdżającego „Narita-Express”…tak się zaczynam moja wielka przygoda a krajem Kwitnącej Wiśni..
    Dziś jestem już tu 3 lata:) mieszkam w spokojnej i niezwykle klimatycznej dzielnicy Asakusa.
    To miasto mnie pochłonęło na dobre, a ja je pokochałam, za kuchnie, za gościnność, za czystość i kulture.
    Choć początki były trudne..nie mając znajomych, nie nając języka i tęskniąc na ojczyzną..to dzis moję powiedzieć że to własnie tu jest mój dom którego latami szukałam. Tu poznałam Motoki- mojego ukochanego. To tu znalazłam wspaniała prace, teraz tu mam znajomych, a kota przywiozła mi mama:)
    Jestem szczęsliwa bo robie to- co kocham.
    Udało mi się opanować język i pracuję z dziećmi w tutejszym przedszkolu do którego dojeżdzam rowerem. Nauczyłam sie przygotowywać tradycyjne potrawy z ryżu i ryb. Nauczyłam się spać na twardych matach tatami, ale nauczyłam się też spokoju ducha, cierpliwości i innej kultury.
    Kocham to miejsce! To mój DOM.

  8. Patrycja Wrzesień 7, 2013 9:09 pm  Odpowiedz

    Gdyby tak się stało i rzeczywiście bym mogła mieszkać w Japonii, to zamieszkałabym w Tokio, które jest mega fascynujące. A co bym tam robiła? Plan jest taki – nic :) Jeżeli chodzi o pracę oczywiście ;) A tak, to bym sobie jeździła po Japonii w te i z powrotem, może od czasu do czasu wypad do Korei i wiodła szczęśliwe życie bogacza :D Ale to jest wersja optymistyczna. Taka bardziej realna, to chciałabym pracować w jakiejś korporacji produkującej maszyny do szpitali, a takich jest mało, ale przynajmniej byłoby to zgodne z tym, czego się uczę :)

  9. Martin M. Wrzesień 8, 2013 10:42 am  Odpowiedz

    Zostawiając za sobą zgiełk betonowej dżungli poszukałbym spokoju i harmonii z naturą. Chciałbym zamieszkać na wyspie Kiusiu w małym miasteczku lub wsi niedaleko Kumamoto otoczonej górami i polami, gdzie spędziłem kilka dni podczas mojej ostatniej wizyty w Japonii. Mógłbym żyć z uprawy ryżu i rybołówstwa na Morzu Wschodniochińskim. Oprowadzałbym turystów po górskich szlakach, pokazywał i opowiadał o aktywnych wulkanach takich jak np. Góra Aso oraz udzielał lekcji języka angielskiego w lokalnej szkole. Wolny czas poświęcałbym na zwiedzanie kraju, poznawanie ludzi, ich zwyczajów, lokalnej kultury oraz kuchni.

  10. Miyashii Wrzesień 8, 2013 1:14 pm  Odpowiedz

    Słowem wstępu: „W Japonii, czyli w domu” – ten tytuł idealnie odzwierciedla moje rozmyślenia na ten temat. Ważne, że w Japonii, nie ważne, gdzie konkretnie. Brzmi dziecinnie? Być może. Ale żadne słowa nie są tu w stanie oddać mojej miłości do tego kraju. Ale jeśli muszę już wybrać, to przejdźmy do rzeczy…
    Rikuzentakata. Właśnie w tym mieście wyobrażam sobie moją przyszłość. Dlaczego? Odpowiedź nie będzie jednoznaczna. Po pierwsze, moja chęć niesienia pomocy znalazłaby swoje ujście. Z całego serca chciałabym pomóc odbudować to zrównane z ziemią miasto, bo wiem, że zrobić trzeba jeszcze wiele. Chciałabym, żeby naród japoński zapamiętał mnie jako pełną chęci i zapału do pracy osobę, która spełniając swoje marzenia, pomaga potrzebującym. Po drugie: krajobraz morski. Z dala od zatłoczonej metropolii. Czy istnieje równie idealne miasto dla osoby, która ma tak wielki sentyment do morza i ceni sobie spokój? Szczerze w to wątpię.

  11. Andżelika Wrzesień 8, 2013 1:55 pm  Odpowiedz

    Zamieszkałabym w Nagoi. Jestem w Technikum turystycznym wiec chciałabym pracować tam jako przewodnik. Gdybym była przewodnikiem znałabym wszystkie niezwykłe miejsca w Nagoi. Po pracy ubierałabym się w przeróżne style jakie tylko będę znać, codziennie coś innego ^^. Poznałabym wielu ludzi i może nawet swoją drugą polówkę ^^. Jeździłabym na koncerty i po prostu świetnie się bawiła. Oczywiście zjadłabym niemal wszystkie potrawy jakie tylko tam są :D

  12. Grzegorz Franciszek Kołodziej Wrzesień 8, 2013 10:26 pm  Odpowiedz

    Ja chciał bym zamieszkać w małym miasteczku, nieopodal Osaki, a dokładniej w Iga-Ueno. Powód jest jeden ale dla mnie szalenie istotny. Ta miejscowość jest kolebką Ninjitsu i domem wojowników Ninja. Od kilku lat fascynuje się tą sztuką (a samymi wschodnimi sztukami walki od kilkunastu). Dzięki temu mógł bym bezpośrednio zdobywać wiedzę o tych wojownikach, poznawać ich styl życia… Miał bym też możliwość trenowania Ninjitsu (mimo, że M. Hatsumi mieszka w Tokio). Mógł bym również trenować u najlepszych Karate i Naginata-do. A praca? Mógłbym pracować jako sprzątacz w Muzeum Ninja tylko po to aby na co dzień być blisko pasji.

  13. atoma Wrzesień 9, 2013 10:28 am  Odpowiedz

    myślę, że na początku wybrałabym Tokio; chciałabym poznać klimat tego miasta, jego wszystkie dziwactwa, zobaczyć tłumy, zobaczyć połączenie nowoczesności z tradycją; wchłonąć tamtejszą atmosferę; chciałabym pracować w jednej z maciutkich knajpek, gdzie mieści się zaledwie 5 osób, za to przychodzą lokalsi i wszyscy się znają; w ten sposób chciałabym poznać Japończyków, podając im piwo :)
    na początku byłoby trudno, ale ja jestem uparta i w końcu bym się wgryzła w japońską duszę :)

  14. Kamakiri Wrzesień 9, 2013 5:45 pm  Odpowiedz

    Nie było by to zbyt oryginalne, ale nie musi być, w końcu to moje życie, nowe, gorsze, lepsze, zwyczajne. Pozostawiając wszystko za sobą można byłoby się zaszyć gdzieś w okolicach Kyoto, może i w nawet w samym mieście by poczuć ten magiczny klimat, którym wszyscy się zachwycają: tradycja, geiko, shinsengumi, duch bakumatsu, wszystko co tak kręci turystów. Słodko, ale w całej swojej osobie chodziło by mi zdecydowanie o siedzenie na kwadratowej poduszce z widokiem na niewielkich rozmiarów ogród przydomowy i oddawaniu się największej pasji jaką jest pisanie powieści. Czarny kot mruczący z zadowolenia obok były przemiły dodatkiem to tego wręcz wymarzonego życia w środku lecz równocześnie na skraju serca tradycji.

  15. anahana Wrzesień 9, 2013 7:30 pm  Odpowiedz

    Czy to ma znaczenie gdzie w Japonii się znajdę? Zostawiając za sobą wszystko pragnie się zacząć coś od nowa, pójść w nieznane. Z Japonią mam kontakt od dziecka. Wychowałam się na japońskich bajkach pozywanych w jednej z polskiej stacji kategorii B. Ta fascynacja przeniosła mnie do sali na zajęcia z tego języka. Teraz po pary latach więc, że ten kraj nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. System gospodarki odpadami i ich zbierania robi na mnie zawsze wrażenie. Więc nie ważne w jakim miejscu ale to właśnie w oczyszczalni chciałabym popracować. A po pracy w oczyszczalni chciałabym poznać tajniki tańca z wachlarzem. Gracja z jaką Japonki tańczą jest niesamowita. Wszystko dopracowane, żadnego zbędnego ruchu, precyzja i kunszt. Tak, to jest to co pozwoliłoby mi się odprężyć i zapomnieć o całym zgiełku i wiecznej gonitwie.

  16. Kaede Wrzesień 9, 2013 7:40 pm  Odpowiedz

    Drogi pamiętniku,

    Mija kolejny dzień, pochmurny, wyczerpujący. Wciąż spoglądam na zdjęcie – tak, mój mąż i córka – tak bardzo Was przepraszam. Dokonałam wyboru. Miasto Ayabe, Japonia. Dlaczego akurat to? Znajduje się blisko Kioto – które ma dla mnie wielkie znaczenie. Od dziecka byłam nazywana „Kaede” (tł. Klon), a kwiatem Kioto jest „klon”. Ja, rusycystka, o wielkich marzeniach pracy w korporacji. W Polsce nie było mi to dane. Ukochany pamiętniku, czy to właśnie tak miało wyglądać? Zostawiłam wszystko, wszystkich. Cały cud mojego życia został daleko za mną… Jedynie dlatego, abym mogła się spełnić. Udało się. Zostałam finansistką w firmie znanej na całe Nippon. Dzień w dzień moja poduszka tonie w mych łzach. To tak jakby móc uratować tylko jedną osobę z pożaru, gdzie obie się kocha ponad wszystko. Jestem dość rozerwana od środka, jednak coś podpowiada mi, że była to dobra decyzja. Otoczona jestem pięknymi Sakurami, cudownymi ludźmi. Jestem szczęśliwa, pamiętniczku.
    Twoja Kaede

  17. Fretka Wrzesień 9, 2013 8:48 pm  Odpowiedz

    Lekki wietrzyk cicho dostał się do pokoju przez okno i owiał mą twarz. W te gorące dni był on jedynym sprzymierzeńcem. Tegoroczne lato dawało się we znaki wszystkim.

    Odetchnęłam.

    „Skup się” – skarciłam samą siebie – „Ona też ma już dość”.

    W pokoju panowała cisza. W zasadzie gdyby mnie wymazać z tej scenerii można by pomyśleć, że czas się zatrzymał. Nie dla mnie jednak. Ja wciąż delikatnie rysowałam ołówkiem po płótnie.

    Po raz kolejny spojrzałam na modelkę. Była taka piękna. Uosobienie tych wielu cech, za które pokochałam Japonię i jej kulturę. Czarne włosy upięte miała w wysoki kok. Jedynie jeden niesforny kosmyk spadał jej na czoło.

    „To dlatego tu przyjechałam” – po raz kolejny wróciła do mnie ta myśl – „Dla Tego daleko zostawiłam rodzinę, do której stęskniona ciągle dzwonię. Dla Tego nie mam jeszcze własnego miejsca tylko wciąż poszukuję, jeżdżąc i zarabiając dzięki obrazom.”

    Uśmiechnęłam się do myśli.
    „Spełniłam swoje marzenia.”

  18. Marzycielka Wrzesień 10, 2013 4:20 am  Odpowiedz

    Ja uwielbiam Japonię z epoki Heian czy Edo. Japonię, w której nie było wieżowców i całej nowoczesności dzisiejszego świata. Japonię, która przez izolację „kisiła” się w swojej własnej kulturze i tradycyjni przekazywanej przez pokolenia. I gdyby tak urodzić się na początku XIX wieku i przypłynąć do Japonii na statkach Matthew Perry’ego jako nauczycielka angielskiego, zostać pośredniczką między Japonią a USA, zamieszkać w jednej z posiadłości Tokugałów ucząc ich zachodniego stylu życia? I gdyby tak zakochać się w dzielnym samuraju, nosić dla niego piękne kimono, gotować ramen i przygrywać na shamisenie gdy kwitnie wiśnia? Ze względu na wiele czynników taka historia prawdopodobnie nie miałaby prawa mieć miejsce ale czy nie byłaby ciekawa i intrygująca?

  19. dPAINb Wrzesień 10, 2013 8:11 pm  Odpowiedz

    Gdybym już teraz mógł zamieszkać w Japonii to zapewne było by to Kyoto. Lubie nowoczesność ale i nie zapominam o tradycji a według mnie wspomniane miasto dobrze zachowuje tą harmonie która zresztą lubię. Najlepiej by było gdym posiadał najzaszczytniejszą pracę ze średnią płaca. byłbym zwyczajnym przeciętnym obywatelem z wielkim zamiłowaniem do kultury i tradycji japońskiej. W wolne dni wybierał bym się do parków i różnych spokojnych miejsc by odpocząć i poczytać w spokoju i samotności. Oprócz relaksu starał bym się często zwiedzać i poznawać w sposób aktywny wszystko to co Japonia ma do zaoferowania czego zresztą według mnie jest naprawdę dużo.

  20. necrohronos Wrzesień 14, 2013 10:22 am  Odpowiedz

    Obudził się w swoim mieszkaniu w Tokio. W zasadzie nie planował żyć w tym megapolis. Gdy wygrał w lotto zafascynowany Japonią, myślał o tradycyjnym domu z onsenem w jakimś spokojnym miejscu, ale gdy się nad tym zastanowił stwierdził, że sensowniejsze jest mieszkanie w stolicy skąd można wszędzie dotrzeć.
    Niektórzy zastanawiali się dlaczego zostawił wszystko i wyruszył do Japonii, ale on przecież nie palił mostów. Po prostu chce poznawać świat, lepiej niż można podczas wycieczek all inclusive. Z rodziną wciąż utrzymuje kontakt, ma już nawet zestaw hina-ningyō dla siostrzenicy na święta. Po za tym, po prostu nie miał za dużo do zostawiania.
    Przejrzał pocztę, sprawdził gdzie warto dzisiaj pójść i wyszedł kontrastując z masą sarimanów. Wieczorem zajrzy do osiedlowego sklepiku, gdzie pracuje niebrzydka i rezolutna ekspedientka. Bogdan – gajin dżentelman i popularny gawędziarz na różne tematy w NHK, w tym kraju stał się ciekawą i znaną osobą.

    • Jagoda Babalska Wrzesień 15, 2013 1:25 pm  Odpowiedz

      Muszę przyznać, że ze wszystkich komentarzy, mi osobiście Pański przypadł do gustu najbardziej! :) Pozdrawiam serdecznie i oby spełniło się nasze marzenie o podróży do Japonii!

  21. madame Wrzesień 14, 2013 10:42 am  Odpowiedz

    Jako miłośniczka czytania książek posiadająca umiejętność stawania się bohaterką każdej z nich, ale też osoba, dla której rodzina i przyjaciele zawsze są najważniejsi, musiałabym wykazać się niemałą odwagą, by zostawić ich wszystkich i ruszyć ot tak – przed siebie! Ale do odważnych świat należy! Tak więc ruszyłabym śladami Willa Fergusona, który przemierzył autostopem całą Japonię „z frontem kwitnienia wiśni”, opisując później wszystko w książce „W drodze na Hokkaido”. A więc najpierw Kiusiu, Sikoku, przez Środkową Honsiu, Wyspę Sado i Tohoku aż na Hokkaido! Zatrzymując się we wsiach i podupadłych hostelach (bo takie mają najwięcej klimatu , no i są najtańsze ;)), ale również przemierzać miejsca, gdzie nie brak pop-kultury. Najważniejsze to być otwartym na nowe i przyjmować z uśmiechem potyczki, wynikające z różnic kulturowych 

  22. Zirtael Wrzesień 14, 2013 10:48 am  Odpowiedz

    Zamieszkać w Japonii? Na te słowa przychodzi mi do głowy jeden piękny obraz…. Stare domostwo, w typowym japońskim stylu.. Maty tatami, gra cieni na ścianach, zapach zielonej herbaty i szelest liści Ginko poddających się delikatnym podmuchom figlarnego wiatru. Szczęście samo w sobie… Czym bym się zajmowała? Może to wydawać się dziwne ale od 5 lat mam jedno marzenie… zostać mistrzem kuchni. Nie takim ogólnym ;) marzę by gotować Ramen! Tak!!! Oddam wszelkie dobra współczesnej technologii za małą, przyjemną knajpkę, w której można posilić się Ramen. Chcę by każdy kto go skosztuje chociaż przez sekundę uśmiechnął się nad wielką, parującą miską. :)

  23. Kingg Wrzesień 14, 2013 1:31 pm  Odpowiedz

    Chcę jechać do Tokio! Już! Teraz! Zaraz! Zapewne pomyślicie: twierdzi, że interesuje się Japonią, a stać ją tylko na Tokio? Może i nie jestem oryginalna, ale dla mnie to miasto jest idealne. Od zawsze byłam nieśmiała, nie lubię być obgadywana, wiecznie obserwowana na wsi przez „plotkary”. Czuję wtedy presję. A tam? Swoboda, ludzie cię nie znają, zajmują się swoimi sprawami. Lubię gwar, tłumy na ulicach i ilość kolorów w Tokio. Mogłabym się nauczyć jak żyć z ludźmi, a zarazem zatapiać się w samotności pod biało-różową wiśnią w parku. Tokio jest dla mnie innym światem, w którym znalazłabym własne „ja” i nikt by mnie za nic nie wyśmiał, gdzie poznałabym przyjaciół, z aspiracjami, którzy szukają tam tego samego. Mogę pracować gdziekolwiek, byle przeżyć. Codziennie odwiedzałabym Harajuku, gdyż od tego miejsca zaczęła się moja fascynacja japońską kulturą. Jako rysownik amator odnajdę tam inspirację i możliwość rozwinięcia swoich umiejętności. No to w drogę!

  24. Wojciech Popiela Wrzesień 14, 2013 2:16 pm  Odpowiedz

    Byłoby nieciekawie, imigrant z zupełnie obcego kraju, bez znajomości języka, pracy, perspektyw. O ile w ogóle by mnie tam wpuścili. Pewnie zamieszkałbym pod mostem do czasu deportacji albo bym zamarzł gdzieś na cudownych, japońskich uliczkach. Śmierć, zimno i halucynacje z niedożywienia. Potem by mówili: „przyjechał japanofil z Polski, jego trud skończon”.

  25. Joanna Wrzesień 14, 2013 3:14 pm  Odpowiedz

    Japonia… cały ten kraj jest tak piękny, że nie potrafię wybrać miasta czy też miasteczka, w którym chciałabym mieszkać. Chciałabym po prostu mieszkać w Japonii – kraju, o którym od lat marzę nazywać go domem. Zajmowałabym się tam oglądaniem kwitnących wiśni w trakcie hanami, podróżowaniem między Honsiu, Kiusiu, Sikoku i Hokkaido, i po prostu życiem, gdyby było mi to dane. Bo czego chcieć więcej w tym kraju niż chłonąć jego „japońskość”? :)

  26. Gin Wrzesień 14, 2013 3:15 pm  Odpowiedz

    Wyciągnąć z banku wszystkie oszczędności, rzucić wszystko i kupić bilet do Japonii. Lądowanie na lotnisku w Naricie, przejazd do serca Tokio i pierwsze zachłyśnięcie się miastem. Doświadczenie tego przytłaczającego ogromu i potęgi kolosa z betonu. Zniknięcie pośród niekończącej się lawiny ludzi, którzy choć inni z wyglądu przecież nie różnią się niczym ze swoim codziennym życiem, troskami, problemami i przyjemnościami, którzy również są zagubieni mimo lat spędzonych w tym kraju. Łącząc się w tym zagubieniu można przemierzać i odkrywać miasto z jego mikroświatami, miastami w mieście. Będąc samotnym pośród samotnych odkrywa się siebie i doświadcza czegoś zupełnie nowego. A wtedy miasto przyjmuje cię jak swojego. Tego pragnę.

  27. AgaK Wrzesień 14, 2013 3:26 pm  Odpowiedz

    Hej kochana!
    Tak wszystko w porządku, już trochę lepiej poznałam Shinjuku (dzięki Eriko), ale chyba trochę potrwa zanim na dobre się tu zaaklimatyzuję i powiem, że Tokio to mój dom. Jestem w trakcie szukania pracy – mam nadzieję, że uda mi się zdobyć pracę w zawodzie i będę uczyć japońskie dzieci tańca. Jeśli nie, zadowolę się również posadą np w japońskiej cukierni – ja i słodycze:). Najtrudniej jest mi się przyzwyczaić do tutejszego jedzenia. Wolę czasem nie wiedzieć z czego składają się niektóre specjały ;)… no i przede mną sporo lekcji z jedzenia pałeczkami – na razie wyglądam jak dziecko we mgle. Do tłoku i ‚życia w biegu’ powoli się przyzwyczajam, do tego, że wśród mijanych po drodze Japończyków czuje się dziwnie ‚wysoka’ też :). Jutro czeka mnie wycieczka, której nie mogę się doczekać od momentu przyjazdu tutaj, czyli Harajuku! Na pewno w następnym mailu wyślę Ci sporo zdjęć cudownie poprzebieranych, kolorowych ludzi. Jak się pewnie domyślasz, widząc tyle sklepów, raczej nie wrócę stamtąd z pustymi rękami ;).
    A jak tam życie w Polsce? Czekam na maila i tęsknie!

    Aga

  28. Shi Wrzesień 14, 2013 5:42 pm  Odpowiedz

    Moim wymarzonym miejscem w Japonii do zamieszkania jest Kioto. Nigdzie indziej chyba tak nie łączy się nowoczesność z przeszłością. Widzę tam siebie siedzącą w kimonie i przygotowującą herbatę.

  29. Litt Wrzesień 14, 2013 9:24 pm  Odpowiedz

    Minęło wiele lat, od kiedy opuściłem swoje rodzinne strony i udałem się do dalekiego kraju. Przed ukończeniem studiów nigdy bym nie pomyślał, że opuszczę swoją ojczyznę. Zawsze interesowały mnie języki słowiańskie i nimi zajmowałem się podczas studiów. Gdybym nie zafascynował się nagle pod koniec studiów także kulturą japońską, moje losy potoczyłyby się zupełnie inaczej. Przełomem była dla mnie oferta pracy na uniwersytecie w Tokio. Do dziś wykładam tam historię i kulturę Polski, prowadzę też lektoraty z różnych języków słowiańskich. Dałem tam ujście tkwiącej we mnie od dawna energii twórczej, której wcześniej nie mogłem wyzwolić. Napisałem wiele książek przybliżających moim rodakom ten egzotyczny dla nich kraj, a obecnie piszę pierwsze syntetyczne opracowanie historii Polski po japońsku. To wszystko nie miałoby miejsca, gdybym nie znalazł w Japonii także miłości swojego życia, co dało mi dodatkową motywację i chęć do życia. Dopiero teraz czuję się spełniony i wiem, że moje życie miało sens.

  30. mamiya Wrzesień 14, 2013 9:40 pm  Odpowiedz

    Zamknij oczy…
    Wysoka kobieta wolnym krokiem przechodzi przez drewniany most. Przystanęła na moment i zamknęła oczy, relaksując się w otoczeniu szumiących, głęboko-zielonych drzew. Poczuła delikatną nutę sake, która unosiła się w powietrzu wśród innych, subtelnych zapachów tego ogrodu. Ciepły, nostalgiczny uśmiech spłynął na jej twarz.
    Obejrzała swoje odbicie w tafli wody – karminowe usta odznaczały się na tle śnieżnobiałej twarzy, a włosy zdobiły jedwabne kwiaty. Czarne kimono haftowane srebrem przedstawiało ptaki na tle nocnego nieba, które dumnie mieniło się w świetle papierowych lampionów i złocącej się rzeki. Kolejny podmuch wiatru czule smaga jej jasną twarz i poniósł dalej słodką woń jej kuroyaki.
    Przeszła na drugą stronę i spacerowała aleją kwitnących, jasno-różowych drzew. Zauważyła, jak opadające płatki kwiatów zasypały ścieżkę, gdy mała dziewczynka poprosiła o zdjęcie.
    Otwórz oczy. Mogłabym być „turystyczną atrakcją” – gejszą, która każdego dnia rozkoszowałaby się wyjątkowym krajobrazem Japonii, dając innym choć cząstkę tej fascynacji, jaką sama posiada.

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *