Z dziejów międzykulturowego podglądactwa
Autorzy tekstów zebranych w tomie Spojrzenia. Japonia według Zachodu, Zachód według Japonii studzą fanowski i emocjonalny zachwyt czytelników Krajem Kwitnącej Wiśni. Nie mam tu na myśli bynajmniej naukowego „chłodu” – zbiór wydawnictwa Kirin to kolekcja tekstów raczej „gorących” w tonie niż „letnich”. Notatki badaczy na temat Japonii to przede wszystkim uwagi o podglądaczach i międzykulturowych podróżnikach, którzy swoje wędrówki poczynili w odległej przeszłości, bądź robią to niestrudzenie w chwili obecnej. Nie zabrakło tak hołubionego przez miłośników grozy Lafcadio Hearna (aka Yakumo Koizumiego), czy filmowców-voyeurów, dobrze nam znanych z sali kinowej: Akiry Kurosawy, Wima Wendersa (admiratora melodramatów Yasujirō Ozu i garniturów Yōjiego Yamamoto). Polski czytelnik z zaskoczeniem odnajdzie też w Spojrzeniach kilka uwag o orientalnych przygodach jego rodaków z przeszłości: tych mniej znanych, a przez to i niezwykle interesujących.
Tom otwiera zderzenie dwóch skrajnie przeciwstawnych sobie postaw. Chodzi mianowicie o chłód i „obiektywizm” światowca Basila Halla Chamberlaina (autora Things Japanese) oraz piewcę Japonii przeszłej, Lafcadio Hearna (Kwaidan, Some Chinese Ghosts). Dr Elżbieta Kostowska-Watanabe (opiekun Międzywydziałowego Koła Naukowego Języka i Kultury Japońskiej Wafū, czyli organizatora konferencji, w oparciu o którą wydano Spojrzenia) pokazuje uwięzienie obu w tym, jak podchodzili do kwestii japońskiej. Jak czytamy: Chamberlain, usiłując zachować obiektywizm badacza, do opuszczenia Japonii w 1911 roku skrupulatnie eliminował swoje prywatne odczucia z publikowanych tekstów. Hearn z kolei eksponował je i eksploatował, a potem, po zmianie swojego stosunku do Japonii, zaczął je również ukrywać, zachowując wyłącznie do prywatnej korespondencji. Zapewne niewielu czytelników, którzy z płonącymi policzkami pochłaniali Kwaidan podejrzewało, że Hearn zdążył znienawidzić swoją drugą, tak ponoć ukochaną przezeń ojczyznę. Również widzowie Leonie (reż. Hisako Matsui, Japonia 2010, polskie pokazy podczas 2. Transatlantyk Festival Poznań), w którym główna bohaterka spotyka w Japonii Setsu (małżonkę pisarza), wiodącą idylliczne życie z mężem u boku, nie mają szansy poznać tej mniej uroczej strony osobowości Hearna, którą przybliża Kostowska-Watanabe.
A że o przybliżeniach mowa, zapewne jednym z najbardziej intrygujących artykułów Spojrzeń jest tekst autorstwa dr. Arkadiusza Jabłońskiego, w którym wnikliwej analizie podlegają teksty niefachowe – zapiski z podróży do miejsca określanego stereotypowym mianem Kraju Kwitnącej Wiśni czy też Wschodzącego Słońca. Japonia okiem NIE-Japonii: stereotypy, relacje niedbałe i ich twórcy można potraktować jako uzupełnienie Co słonko widziało, zabawnego, acz przenikliwego tekstu z lipca 2005 roku. Przebywającego wtedy w Tokio autora do stworzenia wspomnianego artykułu sprowokowały felietony, które dla „Gazety Wyborczej” pisała Joanna Bator, zdając w nich relację ze swoich wrażeń z pobytu w Japonii. Swój tekst Jabłoński rozpoczął uwagą dość gorzką: Sytuacja kogoś, kto przedstawia się jako ekspert od spraw Japonii jest w Polsce komfortowa. Polacy chcą wiedzieć o Japonii dużo, a fakt, że, podobnie jak większość ludzi, chcą wiedzieć więcej głównie o tym, o czym już wiedzą, wcale nie musi utrudniać ekspertowi pracy. Komentując refleksje, które zamieściła w swych felietonach Bator, Jabłoński próbował pokazać, w jaki sposób ich autorka buduje obraz Japonii (nie mający jego zdaniem wiele wspólnego z rzeczywistością). Według niego Bator …świadomie postanowiła przedstawić nam obraz Japonii przez pryzmat feminizmu. Warto jednak zdawać sobie sprawę z ograniczeń takiego oprzyrządowania teoretycznego, w szczególności przy zastosowaniu go do nie do końca rozumianej rzeczywistości. W Japonii okiem NIE-Japonii autor sięga po popularną książkę Bator pt. Japoński wachlarz, aby pokazać siłę stereotypów i ksenofobii, uniemożliwiających autorce pisanie o Japonii w sposób inny niż o niezrozumiałej rzeczywistości (krainie Wschodzącego Słońca), która działa na niezrozumiałych zasadach. Ten zabawny (albo zatrważający) artykuł uzupełniają uwagi o Z pokorą i uniżeniem Amélie Nothomb i Imperium znaków Rolanda Barthesa. Każdy, kto sięgnie po Spojrzenia…, prawdopodobnie rozpocznie lekturę od tekstu Jabłońskiego – choćby z ciekawości tym, co kryje się za sławą pisarki posiadającej w dorobku nagrodę literacką Nike, którą uhonorowano Bator w tym roku. Barthesowi obrywa się tu jakby tylko przy okazji – jest on „winny” w takim stopniu, w jakim jego poetycki tekst zainspirował autorkę Japońskiego wachlarza do przyjęcia specyficznej postawy, sprzyjającej produkowaniu fikcji. O ile jednak ten pierwszy zastrzegł, że jego tekst jest subiektywną kreacją rzeczywistości „na nowo” (alternatywną w stosunku do Japonii lat 70.), a nie jej naukowym czy podróżniczym opisem, o tyle autorka Japońskiego wachlarza tego jednak nie zrobiła. Obecnie jej „fachowe” artykuły o Japonii można znaleźć prawie wszędzie. Przykład? Otwieram program spektaklu Pétera Eötvösa pt. Lady Sarashina, wystawionego w kwietniu tego roku w Operze Narodowej i mogę po obejrzeniu przedstawienia poczytać artykuł Bator pt. Melancholia Lady Sarashiny.
Charakterystyczną cechą Spojrzeń… jest to, że wiele z nich autorzy zbioru kierują na X Muzę. Poza już wspomnianymi artykułami o Akirze Kurosawie (Marta Magdalena Ławniczak skupia się na wczesnym etapie twórczości Tenno) i Wimie Wendersie (pod lupę Joanny Bojdy wędruje Tokyo-Ga – dokument, w którym niemiecki reżyser składa hołd Yasujirō Ozu tropiąc po latach to, co zostało z dawnego Tokio, bohatera większości z dzieł klasyka) w tomie znalazł się tekst jego redaktorki Adrianny Wosińskiej. W artykule Japonia i Japończycy w kinematografii zachodniej przyjęta perspektywa jest znacznie szersza niż w przypadku analizy obrazów wybranych twórców. Wosińska zajmuje się produkcjami o być może mniejszych walorach artystycznych, lecz bardziej od badania charakterystycznej dla danych filmowców poetyki interesuje ją w jaki sposób zachodni przemysł rozrywkowy reaguje na zmiany polityczne. Wskazanie na tego typu uwarunkowanie kina przenosi uwagę ze „sztuki filmowej” na rzemiosło i to, co kryje się za modelowymi fabułami gatunkowymi, popularnością i przewagą danych historii nad innymi. Większość wymienionych w tekście filmów rzadko jest choćby wzmiankowana w polskim filmoznawstwie, przez co czytelnik ma szansę po raz pierwszy przeczytać o produkcjach, o których istnieniu nawet nie myślał. Z kolei refleksja na temat słynnych produkcji, jak np. kryminalnej Yakuzy S. Pollacka, ekscentrycznego Wkraczając w pustkę G. Noé, czy Ostatniego samuraja E. Zwicka zyskuje na zestawieniu ich ze sobą i usytuowane w kontekście ewolucji obecnych w nich postaci Japończyków.
Do Spojrzeń trafił również tekst literaturoznawczy poświęcony twórczości Akutagawie Ryūnosuke, artykuły z dziedziny historii sztuki (można poczytać zarówno o postaciach obcokrajowcach na japońskich drzeworytach, jak i zjawisku japonizmu w polskim malarstwie na przełomie XIX i XX wieku), czy szkic o haragei, pojęciu związanym z komunikacją interpersonalną.
Marek Bochniarz
Informacje o książce
Tytuł: Spojrzenia. Japonia według Zachodu, Zachód według Japonii
Autorka: Praca zbiorowa pod redakcją Adrianny Wosińskiej
Wydawca: Kirin
Liczba stron: 280
Miejsce i data wydania: Bydgoszcz, 2013 rok
ISBN: 978-83-62945-12-2
Z artykułem dr Arkadiusza Jabłońskiego pt. Co słonko widziało można zapoznać się tutaj.
OGŁOSZENIE WYNIKÓW KONKURSU
Przy okazji publikacji recenzji pragniemy także ogłosić wyniki konkursu, który zorganizowaliśmy dzięki uprzejmości wydawnictwa Kirin. Zadanie było proste i polegało na napisaniu, co Japończycy mogliby przejąć od Polaków, a Polacy od Japończyków. Niestety dysponujemy tylko trzema egzemplarzami, a z chęcią wyróżnilibyśmy dziesięcioro z Was. Redakcja postanowiła, w drodze głosowania nagrodzić następujące osoby:
Hodor, za wypowiedź: „Patrząc już na niektóre wpisy tutaj jak i na różnych forach, to Polacy od Japończyków mogliby przejąć sposoby autopromocji, bo chyba nikt inny tak jak Japonia nie potrafi wkręcać bajery jaki to cudowny kraj ze sztampowym „łączeniem tradycji z nowoczesnością”. Natomiast Japończycy mogliby uczyć się od nas elastyczności, ponieważ potrafimy się dostosować do różnych, nieraz trudnych warunków, a nie jedziemy pod schemat działania. No i jakby na to nie patrzeć to jesteśmy też autentycznie (a nie na pokaz) bardzo pracowitym narodem za co ceni się nas za granicą (a Japonia jedzie na micie pracoholika wyrobionym lata temu – znów ta autopromocja)”.
Ikate, za wypowiedź: „Japończycy mogliby nauczyć się od nas niezwykłej umiejętności wciskania się do środków lokomocji. (Np. 9 pakerów w maluchu udających się na lokalną dyskotekę, czy tramwaj w godz. szczytu w dowolnym polskim mieście). „Dopychacze” w japońskich metrach straciliby rację bytu. Kolejną rzeczą godną przyswojenia od Polaków jest zdolność przetwarzania starych sprzętów RTV, AGD. W Polsce 137 właściciel oddaje je na złom dopiero, gdy przypominają rdzawe sito. I nie można z nich zrobić kwietnika, huśtawki, czy co tam jeszcze wyobraźnia podpowie. Japończycy wyrzucają (o zgrozo!) używane, ale sprawne sprzęty.
My od mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni powinniśmy nauczyć się umiłowania kąpieli. Sensualne doświadczenia (szczególnie te węchowe) pokazują jak często Polakom jej brak.
Kolejną cechą jest spokojne podejście do prognoz pogody. Polak wpada w panikę, gdy trzy dni z rzędu ma siąpić lub zimą (sic!) padać śnieg. Słuchając czerwcowych prognoz w Japonii, bądź zapowiedzi spodziewanego trzęsienia ziemi, wpadłby w depresję, psychozę, obwinianie sprawującej w danym momencie władzę partii, sąsiada, żydomasonerii itp., zapominając przy tym o spokojnym przygotowaniu się.
Najważniejsze jednak jest to, że warto się od siebie uczyć. :)”.
Oraz Hinotori Nippon za tę wypowiedź: „Szczerze przyznam, że czytam sporo publikacji z zakresu japonistyki, ale nigdy jeszcze nie zastanawiałem się nad tym, czego Japończycy mogliby się od nas uczyć. I piszę tak bynajmniej nie dlatego, że nie mają czego, lecz dlatego, że trudno jest mi sobie wyobrazić aby na ogół konserwatywni Japończycy chcieli w sobie coś zmieniać, chociaż o ironio obecna Japonia nieco różni się od tej sprzed zaledwie kilkunastu lat. Wydaje mi się, że Japończycy powinni się od nas nauczyć swoistej swobody w zachowaniu. Zdaje mi się, że Japończycy uwięzieni w ramach licznych konwenansowych, „męczą się” w sytuacjach kontaktowych. Nie mówię tu np. wszelkiej maści formułach grzecznościowych. Te albowiem dla Japończyków są niezwykle ważne, lecz raczej o tych „przymusach” w zachowaniu, które znacznie utrudniają im funkcjonowanie w grupie. I tak dla przykładu, podział na język mężczyzn i kobiet, gdzie Ci pierwsi powinni używać języka dosadnego, nieco szorstkiego, te drugie natomiast powinny wyrażać się w sposób pełen wdzięku i skromności. I tak jak pisze Rafał Tomański w jednej ze swoich książek, mężczyzna używając „kobiecego języka” (onna kotoba) uchodzi za homoseksualistę, Japonki z kolei w ogóle nie powinny wypowiadać się w sprawach seksualnych, albowiem kobiecy język nie obejmuje nawet takiego słownictwa. Proszę wyobrazić sobie, jak uciążliwe musi być owa restrykcyjna zasada. My Polacy natomiast, powinniśmy uczyć się od Japończyków innowacyjności/pomysłowości, które służą umilaniu wolnego czasu, łatwiejszemu wykonywaniu licznych czynności. My „zimni” na ogół Polacy coraz częściej narzekamy, a coraz rzadziej myślimy o tym, aby nasz życie było łatwiejsze i przyjemniejsze (przynajmniej odrobinę). I chociaż uznajemy Japończyków za nieco infantylnych w swoich innowacjach, to zdaje mi się, że momentami brakuje nam owe „dziecinności”.”
Zwycięzcom gratulujemy i prosimy o przesłanie danych do wysyłki książek na adres kontakt@naszajaponia.pl!
Wszystkim dziękujemy za udział i obiecujemy niebawem kolejne konkursy.
czy można prosić o aktualny link do artykułu pn. „Co słonko widziało”?